Z końcem wakacji, jakby zakończył się pewien etap w przyrodzie. Słońce ukryte za chmurami, nagle przestało grzać. Rozpadał się rzewny deszcz, który mam nadzieję, niedługo przyniesie nam grzyby.

Ciężko w obecnej sytuacji, o ciekawy obiekt do fotografowania, choć przyroda potrafi i w takiej sytuacji zaskoczyć.

Ostatniej wakacyjnej nocy, mieliśmy ciekawego gościa w naszej sypialni. Nie pochwalę się zdjęciem, bo o tak późnej porze, mój umysł nie skojarzył tych dwóch faktów i zdjęć brak.
Cichutkie skrobanie przerwało i tak lekki sen mojej żony. Czyżby podczas wieczornego wietrzenia, do pokoju wskoczył konik polny i teraz obija się o szybę? Okazało się, ku mojemu zdziwieniu, że do pokoju dostała się modliszka. Próbując wydostać się z „więzienia”, skrobała w ramę okna. Wypuściłem więźnia na taras, najwyraźniej nie próżnował, bo następnego dnia już go nie znalazłem.

Kolejnego dnia „zaatakował” piękny i przerażający, jak się później okazało, krzyżak łąkowy, który uwił sobie gniazdo w rogu garażu. Mam nadzieję, że zajmie się kilkoma muchami, komarami, które w tym roku były bardzo natrętne.

Drugiego dnia września, mimo ciągłych opadów deszczu, przykuła moją uwagę wielka wrzawa pod moim dachem. Sprawcami okazały się dymówki, które najwyraźniej zmęczone deszczem, postanowiły odpocząć na rynnach oraz jak chwilę później odkryłem, przycupnęły na jednym z parapetów. Te odważne, niewielkie ptaki, najwyraźniej zupełnie nie boją się ludzi. Jak widać na krótkim filmiku, można było je wręcz chwycić gołą ręką. Oczywiście pamiętając, że jest to ptak, pod ścisłą ochroną.

Żar tropików

12 sierpnia 2020

Jesienne straszenie

9 października 2020